poniedziałek, 6 listopada 2017

Fałka - wielki powrót!

Hej :).
Dzisiaj (06.11.2017r.) o 12:50 skończyłyśmy zajęcia ;). Luna jak zwykle mi towarzyszyła :).


A w domu czekała na nas niespodzianka! Ciekawe co to ;).



Blythka zabrała się do otwierania koperty. W środku była mniejsza "koperta" zrobiona z kartki.


W zgięciu kartki coś się kryło...


Była to...


FAŁKA!!! :D.


Tym, co nie są w temacie, już tłumaczę o co chodzi ;). Otóż, kiedy zaczynałam prowadzić bloga na Pingerze, główną bohaterką wpisów była miniaturowa gitara typu flying, potocznie zwana fałką (taka sama jak ta na zdjęciach). Z czasem jej zdjęć pojawiało się mniej, ale nie zniknęły całkiem. Pewnego dnia, kiedy byłam na zakupach, przydarzył mi się wypadek... Rzemyk, na którym nosiłam Fałkę rozwiązał się, a gitarka zsunęła się i najprawdopodobniej wpadła pod bonety z mięsem. Klęczałam na podłodze, zaglądałam pod lodówki, ale nie znalazłam tam nic poza ogromną ilością kurzu... Przeszukałam cały sklep i nic... Ślad po Fałce zaginął... W końcu z wielkim bólem wróciłam do domu, czułam się okropnie, ponieważ, może i to był zwykły kawałek metalu, ale miałam do niego wielki sentyment... Długi czas byłam bez mojego ukochanego naszyjnika. W końcu w jednym z komentarzy, Kasia z bloga http://abc.atlant.pinger.pl/ napisała, że cicho upomina się o Fałkę. Opisałam co się stało, ale ten komentarz dał mi do myślenia. Mam sentyment do gitarki, bloggerzy (a przynajmniej Kasia) lubią ją... Kurczę, no... Skoro nie mogę odzyskać tamtej, to postanowiłam zamówić nową! Zawsze lepsze to niż nic ;). A jeszcze miałam takie szczęście, że aukcja zawierała tylko jedną sztukę! I trafiła się mi :). Jestem szczęśliwa ;).

9 komentarzy:

  1. No i fajnie, że trafiła do Ciebie... Gratuluję.
    A Luna zawsze pierwsza, gdy coś się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  2. ... a ja już myślałam, że to dla niej ;-)
    Fajnie, że udało Ci się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D. Nie no, zdjęcia Luny z Fałką też będą nie raz :D.

      Usuń
  3. Często mamy takie "amulety", których strata boli. Ja miałam ukochany pierścionek na kciuk, który straciłam gdzieś kiedyś przymierzając rękawiczki. Do dzisiaj nie mogę go odżałować, a niestety była to robota rzemieślnicza, a pracowni jubilera, który go stworzył już lata nie ma...
    Cieszę się, że Tobie udało się odzyskać amulet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że się cieszysz :P.
      Mi natomiast jest przykro, że Tobie nie udało się odzyskać Twojego amuletu, tym bardziej, że był jedyny w swoim rodzaju :c.

      Usuń
  4. Ja nie widziałam wcześniejszych zdjęć więc po prostu poczekam na nowe ☺

    OdpowiedzUsuń