sobota, 4 września 2021

Domek dla lalek

Hejo. ;)
Dzisiaj zasypię Was słabej jakości zdjęciami, robionymi przy tragicznym oświetleniu. Część fotek jest zrobionych przy świetle zastanym, a część robiłam z flashem, aby uwidocznić szczegóły. Może doświetlone zdjęcia nie wyglądałyby tak sztucznie, gdybym zrobiła prowizoryczny dyfuzor na flash, ale jakoś wtedy o tym nie pomyślałam. Więc są takie brzydkie, o!
Polecam otworzyć dane zdjęcie w nowej karcie. Wyświetli się w lepszej jakości. ;)

Jakiś czas temu byłam u rodziców i rodzeństwa, głównie by pomóc mojemu bratu w ogarnięciu nowej kierownicy do gier oraz by zainstalować mu samochodówki na komputerze. Za to moja siostra ostatnio zaczęła tworzyć. Zbudowała z kartonów domek dla lalek i wypełniła go zrobionymi przez siebie miniaturkami. Bardzo chciała mi go pokazać, jednak zanim poszłam oglądać, mama zapytała mnie, czy przywiozłam ze sobą lalkę. Odpowiedziałam, że oczywiście. Tę małą wzięłam. Już wiedziałam, że porobię Harmony kilka nowych zdjęć.

Niestety, powoli zaczynało się ściemniać, a sztuczne, "żyrandolowe" światło nie pozwoliło na wykonanie lepszych fotografii. Tym bardziej telefonem. Chciałam pomóc sobie lampką bądź latarką, ale akurat nie były one zbytnio dostępne. Niby mogłam jeszcze zejść na dół, aby poszukać jakiegoś, mogącego polepszyć jakość zdjęć, mobilnego źródła światła, jednak dałam sobie z tym spokój. Dopiero niedawno przypomniałam sobie o możliwości wykonania prowizorycznego dyfuzora na flash, o czym wspomniałam na początku wpisu, choć po krótkim zastanowieniu się, nie wiem, czy w tym przypadku coś by to dało. W sumie nawet nie spróbowałam, więc trudno mi się teraz na ten temat wypowiadać.

Niemniej jednak, jestem zdania, że czasem lepiej zrobić słabe zdjęcie, niż nie zrobić żadnego. ;) Tak więc wrzucam to, co mam. :P

Tutaj Harmony siedzi na sofie autorstwa mojej siostry. ;)


A tu sama sofa.


Tu mamy łazienkę. Harmony w trzyma w rękach mini papier toaletowy. :P


Teraz zwiedzimy sypialnię...


...i kuchnię. Urzekł mnie ten mały taborecik przy stole. :P


A na koniec wrzucam zdjęcie paczki mini papieru toaletowego.


Jak widać, domek jest idealny dla lalek w skali 1/12. Mega podoba mi się to, co młoda stworzyła. Zdolniacha z niej. ;)
Dzięki za poświęcony czas i do następnego. ;)

środa, 25 sierpnia 2021

O tym, jak Harmony ze mną zamieszkała

No hej. ;)
Postanowiłam w końcu opisać to, jak Harmony się u mnie znalazła. :P Zalecam wzięcie sobie czegoś do picia i/lub przegryzienia, gdyż wpis jest dość obszerny. ;)


Hybryda LPS Blythe i Obitsu 11 marzyła mi się, tak naprawdę niemal od początku mojej przygody z lalkami. Aż w końcu, po około pięciu latach postanowiłam to marzenie zrealizować. Między innymi o tym, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej, można przeczytać tutaj → LINK

Pewnego razu stwierdziłam, że już dłużej nie wytrzymam. Rozpoczęłam poszukiwania jakiegoś odpowiadającego mi modelu LPS Blythe. Weszłam na Allegro i moim oczom ukazało się kilka modeli (pamiętam jak kiedyś było ich tam od groma :P). Niektóre miały ciemniejszy odcień tworzywa, z którego zostały zrobione, więc na starcie odpadły, gdyż nie pasowałyby do jasnego Obitsu. Poza tym i tak chciałam, żeby lalka była z tworzywa o jasnym kolorze. Inne modele miały odpowiedni odcień, ale tak naprawdę tylko jeden z dostępnych mi podpasował. Warto zaznaczyć, że rolę dogrywała też tutaj cena.

Lalka, którą wybrałam to używana Blythe Littlest Pet Shop Autumn Glam. W zestawie był też jelonek, dwa bereciki i stojak. A to wszystko za jedyne 19,99 zł bez przesyłki. :P Jak dobrze pamiętam, Obitsu 11 zamówiłam chyba w tym samym dniu co lalkę.

Czerwonowłosa przyjechała szybko. Może ze dwa dni czekałam. Gdy odbierałam ją z paczkomatu, chciałam zrobić zdjęcie pudełka w skrytce, ale ktoś czekał za mną w kolejce, więc sobie darowałam. xD Poniżej zamieszczam ubogi unboxing w formie zdjęć. :P


Tak Harmony wyglądała pierwotnie.


Nie przepadam za długimi włosami u lalek, więc pierwsze co zrobiłam po wyjęciu jej z pudełka i chwilowym nacieszeniu się, to rozpuszczenie warkoczy, obcięcie włosów do pożądanej długości i umycie czupryny wodą z szamponem. Tak Harmony prezentowała się po mojej zabawie we fryzjera.


Obitsu przyjechało na drugi dzień, akurat gdy miałam wykłady on-line. Po zajęciach zabrałam się do wykonania operacji przeszczepu ciała. Nie do końca wiedziałam jak to zrobić, a nie chciałam czegoś zepsuć. Postanowiłam zasięgnąć porady mojej koleżanki, czyli Imago z bloga Przypadki Nieobiektywne (bloga można odwiedzić tutaj → LINK). Imago również jest w posiadaniu takiej hybrydy. ;) Dzięki jej pomocy, przeprowadziłam zabieg bez szwanku. Głowa trzyma się mocno i pewnie, dlatego wiem, że sama z siebie nie odpadnie. :P

Jedyne, co trochę mnie irytuje, to to, że według mnie łepetyna zbyt delikatnie porusza się w przód i w tył. Wystarczy lekkie przesunięcie jednym palcem, aby odchylić głowę. Wolałabym jednak, żeby był w tym miejscu większy opór. Nie obracam też głowy Harmony w prawo czy lewo, gdyż zauważyłam, że podczas obracania cały neck peg w środku zmienia swoje położenie, przez co, po powrocie do pozycji na wprost, głowa zamiast kiwać się w przód i w tył, kiwa się na boki lub pod ukosem i trochę trudno jest wrócić do wcześniejszego układu. Głowę i neck peg pewnie można by było czymś w środku usztywnić, ale nie chcę już tego robić. Musiałabym dokonać ponownej "dekapitacji", co teraz byłoby znacznie trudniejsze (włożenie dyńki na Obitsu trochę mi zajęło i jeszcze musiałam sobie pomóc suszarką do włosów). A poza tym nie chcę ryzykować. Jest dobrze tak, jak jest.

Powiem tak, głowa trzyma się naprawdę super, a niemal całkowite unikanie obracania jej w żaden sposób mi nie przeszkadza. Serio mówię.
Coś mi się wydaje, że niejedna osoba nie zwróciłaby szczególnej uwagi na taki mankament, ale ja zawsze chciałam, żeby żywotność moich lalek (i nie tylko) trwała jak najdłużej, dlatego staram się bardzo o nie dbać, a co za tym idzie - w pewnych momentach także oszczędzać. :P


Tu można zobaczyć jeszcze zapudełkowane Obitsu i ostatnie chwile Harmony na stockowym ciałku.


A tu Harmony już po przeszczepie. Szczęśliwa, że otrzymała nowe możliwości ruchowe. :P


Nie miałam wtedy dla niej żadnych pasujących ubranek, więc zamiast robić standardową cenzurę, dorysowałam jej na zdjęciu majtki i stanik. xD
Imago sprzedała mi też info, że na Obitsu 11 pasują ubranka i buciki od lalek Evi Love. Poszłam za radą i kupiłam jedną Evi, którą od razu po powrocie do domu oskubałam. Tak naprawdę kupiłam ją tylko dla butów, a sukienkę wykorzystałam jako tymczasową, czyli do momentu uszycia przeze mnie czegoś bardziej pasującego do Harmony.


Czerwonowłosa mi się trochę załamała, ale na szczęście buty przypadły jej do gustu. xD


Oprócz Evi, dorwałam również smarfonowe etui, które robi za transporter dla lalki. Po głowie chodzi mi także kupienie jakiegoś plastikowego pojemniczka w rozmiarach Harmony, żeby to ono robiło za transporter. Może takie rozwiązanie pozwoliłoby na jeszcze większe ograniczenie przemieszczania się lalki podczas noszenia. Oczywiście dodatkowo wyłożyłabym je jakimś materiałem. Zobaczymy jak to będzie. Na razie mam etui na telefon. ;)

Tak wygląda z wierzchu. Było jeszcze złote, ale to bardziej mi się spodobało.


No i rozmiarowo jest idealne dla Harmony. :P


10 września miną 4 miesiące od momentu, gdy wyjęłam Czerwonowłosą z paczkomatu i przyniosłam do domu. :P Naprawdę cieszę się, że udało mi się spełnić moje lalkowe marzenie i że nie zwlekałam z tym dłużej. Pozostało mi jeszcze skombinowanie dla niej jakiejś fajnej gitarki. Na razie korzysta z mojej przywieszki od naszyjnika, ale dobrze by było, gdyby miała swoją gitarę. W końcu to gwiazda rocka. :P


Dzięki za poświęcony czas i do następnego. :P

czwartek, 12 sierpnia 2021

Wyjazd do Energylandii

Hejo. ;)
Kolejny wypad za nami. Tym razem pojechaliśmy do Energylandii. Na samą myśl o wyjeździe moja ekscytacja sięgała sufitu, choć obawiałam się, że na niewiele atrakcji będę w stanie pójść, głównie przez lęk wysokości. Warto zaznaczyć, że nigdy wcześniej tam nie byłam. Skończyło się na tym, że pierwszą atrakcją, na którą poszłam był Hyperion, czyli najwyższy i najszybszy rollercoaster, typu hyper coaster w całym parku oraz drugi najwyższy i najszybszy w Europie. W dodatku zajęliśmy miejsca na samym przodzie. xD

Zaczęło się od tego, że na początku chciałam iść na Zadrę (najszybszy i najwyższy na świecie hybrydowy rollercoaster, typu hyper coaster oraz drugi najszybszy i najwyższy rollercoaster ze wszystkich znajdujących się obecnie w Energylandii). Jednak po wejściu na teren parku, brat Harry'ego (który już raz był Energylandii) stwierdził, że chce iść na Hyperiona, po czym zapytał, czy też idziemy. Harry stwierdził, że idzie. Pomyślałam, że skoro oni idą, to ja też pójdę. Poza tym jak nie pójdę, to będę żałować.

Wykorzystaliśmy tak zwanego "Fast Passa", czyli jednorazowe wejście z pominięciem kolejki i ustawiliśmy się do bramki prowadzącej, do miejsc na samym przodzie. Gdy zajęłam swoje miejsce, a zabezpieczenie zostało zablokowane, wiedziałam, że nie ma już odwrotu. To było coś pięknego. W ogóle nie żałuję, że się odważyłam i jestem dumna z tego, że przezwyciężyłam swoje lęki.

To akurat była sobota, więc kolejki do atrakcji, a nawet do samego odebrania Fast Passów wydłużyły się niesamowicie, ponadto było bardzo gorąco. Stwierdziliśmy więc, że resztę tego dnia spędzimy w strefie basenowej, a kolejny przeznaczymy na atrakcje.

Podjęliśmy jedną z najlepszych decyzji, gdyż niedziela była trochę chłodniejsza, a także przyszło o wiele mniej ludzi. Na start zaliczyliśmy dwa razy z rzędu Zadrę, później poszliśmy na Abyssusa, następnie na Tidal Wave Twistera, Mayana, Anacondę, jeszcze raz na Zadrę, później na Formułę, Dragona i Jungle Adventure. Chłopaki na koniec jeszcze zaliczyli Speeda i Hyperiona. Ja już miałam dość. Byłam ma tyle zmęczona, że bałam się, że jak wejdę na coś bardziej ekstremalnego, to przegnę.

Nie żałuję niczego. Wybawiłam się niesamowicie i przeżyłam coś, czego nie da się zapomnieć.

Dobra. Rozpisałam się trochę, to teraz czas na fotorelację. Atrakcje Energylandii są świetnym i niecodziennym tłem pod lalkowe foty, dlatego nie mogłam odpuścić sobie zrobienia choć jednego zdjęcia. :P Jednak zanim przejdę do fotek z samego parku, pokażę Wam jeszcze cztery inne.

Tu na przykład mamy Harmony w samochodzie. Zdjęcie zrobione na postoju w trakcie podróży do Zatoru. :P


A tu Harmony pozuje w tipi, w którym nocowaliśmy, oraz pozuje na tle pozostałych tipi, w których nocowali inni przyjezdni. ;)


Na terenie naszego ośrodka wypoczynkowego dostępne było pole do minigolfa. :P


Kolejne zdjęcia zrobiłam już w Energylandii. ;)
Harmony wypoczywa w strefie basenowej.


Zadra w tle.


I Abyssus w tle. ;)


Odpoczynek na leżakach. :P


I na koniec trzy foty na tle Hyperiona. :D


To jest tak wielkie, że trudno złapać całość w kadrze, ale chociaż udało się zrobić zdjęcie z przejeżdżającym wagonikiem. :P

Łapcie jeszcze mema. Na własnej skórze przekonałam się jaki jest prawdziwy. xD

Źródło obrazka: https://www.wykop.pl/wpis/42695907/energylandia-tak-bylo/?hcb=1 (na dzień: 12.08.2021 r.)

Dzięki za poświęcony czas i do następnego! :D

czwartek, 5 sierpnia 2021

Koncert przy grillo-ognisku

Siemka. ;)
Ostatnio znów pojechaliśmy w to miejsce, w którym niedawno byliśmy pod namiotami. Tym razem bez noclegu, ale na prawie cały dzień. Oczywiście bez ognisko-grilla się nie obyło. Na ten wyjazd gitary nie zabrałam, ale za to Harmony przejęła pałeczkę i to ona dała koncert. W końcu to urodzona gwiazda. ;) Ja się nagrałam na ostatnim wyjeździe. :P

Niemal każdy wyjazd to okazja do zrobienia kilku nowych, lalkowych fotek, a skoro Harmony postanowiła wyjąć gitarę i "wyjść na scenę", tym bardziej nie mogłam sobie odmówić uwiecznienia jej. :P

(Zdjęcie wyświetli się w lepszej jakości, gdy klikniemy na nie prawym przyciskiem myszy, a następnie wybierzemy opcję "Otwórz odnośnik w nowej karcie". Nazwa opcji może różnić się w zależności od używanej przeglądarki).


Tak tak, wiem, że Harmony do tych klimatów bardziej pasowałby klasyk lub akustyk zamiast elektryka, ale na razie jeszcze nie znalazłam dla niej gitary na wyłączność, dlatego korzysta z mojej przywieszki od naszyjnika. xD

Niżej zamieszczam jeszcze dwa zdjęcia z mojego "gitarowania" podczas poprzedniego wypadu (pod namioty). W sumie nie wiem, dlaczego nie dorzuciłam tych zdjęć do wcześniejszego wpisu, skoro to tamten był o namiotach. Trudno. W takim razie wrzucam je teraz. :P


Tak, są kiepskiej jakości, ale kij z tym. Fajnie, że są w ogóle. :P

Pozdrowionka i do następnego. ;)