Hejo ;).
Ostatnio z Harrym i jego bratem poszliśmy postrzelać z wiatrówki. Udaliśmy się w miejsce po wyburzonym budynku, niedaleko naszego miejsca zamieszania. Za cele obraliśmy sobie puste butelki, puszki po piwie i kocim żarciu, i pudełko po pizzy. Mieliśmy wyjść tylko na pół godziny, bo trzeba było zrobić obiad. Skończyło się na tym, że do domu wróciliśmy po godzinie 21:00, czyli na strzelaniu zeszło nam około 4 godzin, a obiad zrobiliśmy następnego dnia :D.
To ja :D.
Wiadomo, że Luna sama w domu zostać nie mogła ;). Poszła posiedzieć na wyschniętej trawie.
Później stwierdziła, że musi rozprostować nogi, więc chodziła i podawała nam śrut.
Na drugi dzień, podczas robienia obiadu, Luna powiedziała, że też chce pomóc. Miały być kotlety z kurczaka, z frytkami. W sklepie okazało się, że nie ma już płatów z kurczaka, więc kupiliśmy prawie kilogram mięcha z indyka :P. Pierwszy raz robiłam kotlety z indyka. Polecam! Lunie chyba spodobało się gotowanie :D.
Ostatnie zdjęcie robiłam już telefonem. Nie ma na nim frytek, ale możecie mi wierzyć na słowo, że do obiadu były :P.
(Sorry za syf na blacie).
Pozdrawiam i do następnego ;).
Zdjęcia bez podpisów są autorstwa Harry'ego. Nie zezwalam na kopiowanie oraz rozpowszechnianie prywatnych (robionych przeze mnie, moją rodzinę lub znajomych) zdjęć, znajdujących się na moich blogach. Jeżeli jakieś zdjęcia nie są mojego autorstwa, zawsze odpowiednio je opisuję.
Ostatnio z Harrym i jego bratem poszliśmy postrzelać z wiatrówki. Udaliśmy się w miejsce po wyburzonym budynku, niedaleko naszego miejsca zamieszania. Za cele obraliśmy sobie puste butelki, puszki po piwie i kocim żarciu, i pudełko po pizzy. Mieliśmy wyjść tylko na pół godziny, bo trzeba było zrobić obiad. Skończyło się na tym, że do domu wróciliśmy po godzinie 21:00, czyli na strzelaniu zeszło nam około 4 godzin, a obiad zrobiliśmy następnego dnia :D.
To ja :D.
Wiadomo, że Luna sama w domu zostać nie mogła ;). Poszła posiedzieć na wyschniętej trawie.
Później stwierdziła, że musi rozprostować nogi, więc chodziła i podawała nam śrut.
Na drugi dzień, podczas robienia obiadu, Luna powiedziała, że też chce pomóc. Miały być kotlety z kurczaka, z frytkami. W sklepie okazało się, że nie ma już płatów z kurczaka, więc kupiliśmy prawie kilogram mięcha z indyka :P. Pierwszy raz robiłam kotlety z indyka. Polecam! Lunie chyba spodobało się gotowanie :D.
Ostatnie zdjęcie robiłam już telefonem. Nie ma na nim frytek, ale możecie mi wierzyć na słowo, że do obiadu były :P.
(Sorry za syf na blacie).
Pozdrawiam i do następnego ;).
Zdjęcia bez podpisów są autorstwa Harry'ego. Nie zezwalam na kopiowanie oraz rozpowszechnianie prywatnych (robionych przeze mnie, moją rodzinę lub znajomych) zdjęć, znajdujących się na moich blogach. Jeżeli jakieś zdjęcia nie są mojego autorstwa, zawsze odpowiednio je opisuję.
Aż zgłodniałam...
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia.
Dziękujemy :).
UsuńNo, no, no fajnie jest się zabawić ale o dobrym jedzonku trzeba pamiętać. Nie samymi przyjemnościami człowiek żyje. Fajne fotki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D.
UsuńDziękujemy :).
No to teraz nie trzeba się martwić gotowaniem... Luna się tym zajmie :D Super Zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńRacja, ale czasem jednak trzeba jej pomóc :D.
UsuńDziękujemy :D.
Mniam, mniam :) Smaczny obiadek, a i wyjście jak widać udane wielce :) Lunka ślicznie na trawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo smaczny :D.
UsuńWyjście udane w stu procentach :).
Dziękujemy bardzo ;).