Hejo ;).
Jestem bardzo szczęśliwa! Podjęłam dość ryzykowną decyzję jeżeli chodzi o Lunę. Pamiętacie jak pisałam o problemie z twarzą Luny? Matowa, gumowa powłoczka zaczęła się rozkładać, przez co stała się lepka i wszystko się do niej kleiło. Od paproszków, po włosy Luny. Strasznie mnie to irytowało. W jednym miejscu nawet guma zaczęła schodzić... Czułam bezradność, ponieważ bardzo ciężko pracowało mi się lalką, kiedy do jej twarzy wszystko się przyklejało. To był jakiś koszmar. Oto zdjęcia dla przypomnienia.
Już od dłuższego czasu zastanawiałam się co się stanie, jak ową gumę zetrę. Trochę się bałam, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Najpierw zdrapałam część paznokciem. Zeszło szybko i bez problemu.
Później użyłam szorstkiej strony gąbki do mycia naczyń. Namoczyłam ją i zaczęłam pocierać. Efekt bardzo mnie zadowolił! Gąbka zadziałała chyba trochę jak wodny papier ścierny, ponieważ bardzo delikatnie zmatowiła plastik. Oczywiście nie do końca, ponieważ twarz Luny nadal trochę się błyszczy. Dzięki temu zmyłam też ten „róż” z policzków. Nie przeszkadzał mi on, ale jednak Luna chyba lepiej wygląda bez niego :P.
Udało się jednak zostawić „cień do powiek”. Choć na początku myślałam, że też go zmyję (i część zmyłam mimowolnie), ale jednak tam trudno było się dostać gąbką, więc tyle, ile zmyłam, to zmyłam, a reszta została ;). Musiałam jednak bardzo uważać, aby nie zmyć ust, ponieważ później trudno byłoby mi je zrekonstruować. Tak więc, na około ust, nosa i po wewnętrznej stronie oczu jeszcze troszkę tej gumy zostało. Tam także bardzo trudno było dojść gąbką. Najłatwiej chyba byłoby gdybym rozkręciła lalkę, ale nie chciałam tego robić. W niektórych miejscach, np. na czole jeszcze delikatnie widać bardziej matowe miejsca, ale po dniu szorowania i jeszcze kilku chwil następnego dnia miałam dość. Palce mi już odpadały... Tak naprawdę, to widać je tylko pod światło ;). Tak Luna prezentuje się po zabiegu.
Tu jeszcze widać delikatne pozostałości po gumie. Jakby ktoś pytał, to tyłu głowy Luny nie poddawałam zabiegowi. Tamta część jest w porządku i się w ogóle nie klei. Jest tak, jak było od nowości.
A tu bardziej ze światłem.
I bez ;).
Tak Luna ma przebarwienie na ciałku, na jej prawej nodze, jednak nie przeszkadza mi to wcale ;). Wiem, że można się pozbyć tego pewną maścią i „kąpielą słoneczną”, ale na razie nie mam potrzeby tego robić ;).
Jestem naprawdę zadowolona z podjęcia decyzji o zmyciu gumy. Choć na początku trochę się obawiałam. Teraz twarz Luny w ogóle się nie klei i spokojnie mogę odgarniać jej włosy z twarzy :D. Czuję wielką ulgę!
A teraz inna rzecz, na którą bardzo czekałam, i która również bardzo mocno mnie uszczęśliwiła. Wczorajsze, (27.07.2018 r.) całkowite zaćmienie Księżyca! Udało mi się zrobić zdjęcia. Szkoda tylko, że nie miałam obiektywu z dłuższą ogniskową, ale mimo to i tak jestem zadowolona ze swoich zdjęć ;). Wstawiam dwa, które uważam za najlepsze ;).
Na tym zdjęciu, pod Księżycem widać Marsa (to ta maleńka kropeczka na dole).
Nie dość, że całkowite zaćmienie Księżyca, dzięki czemu Księżyc przybrał czerwony kolor, to jeszcze Mars widoczny gołym okiem. Takie coś nie zdarza się często ;). Jestem podekscytowana!
Na koniec wstawiam jeszcze zdjęcie, na którym widać jak Luna również podziwia to niesamowite zjawisko ;).
Pozdrawiam i do następnego! :D.
Jestem bardzo szczęśliwa! Podjęłam dość ryzykowną decyzję jeżeli chodzi o Lunę. Pamiętacie jak pisałam o problemie z twarzą Luny? Matowa, gumowa powłoczka zaczęła się rozkładać, przez co stała się lepka i wszystko się do niej kleiło. Od paproszków, po włosy Luny. Strasznie mnie to irytowało. W jednym miejscu nawet guma zaczęła schodzić... Czułam bezradność, ponieważ bardzo ciężko pracowało mi się lalką, kiedy do jej twarzy wszystko się przyklejało. To był jakiś koszmar. Oto zdjęcia dla przypomnienia.
Już od dłuższego czasu zastanawiałam się co się stanie, jak ową gumę zetrę. Trochę się bałam, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Najpierw zdrapałam część paznokciem. Zeszło szybko i bez problemu.
Później użyłam szorstkiej strony gąbki do mycia naczyń. Namoczyłam ją i zaczęłam pocierać. Efekt bardzo mnie zadowolił! Gąbka zadziałała chyba trochę jak wodny papier ścierny, ponieważ bardzo delikatnie zmatowiła plastik. Oczywiście nie do końca, ponieważ twarz Luny nadal trochę się błyszczy. Dzięki temu zmyłam też ten „róż” z policzków. Nie przeszkadzał mi on, ale jednak Luna chyba lepiej wygląda bez niego :P.
Udało się jednak zostawić „cień do powiek”. Choć na początku myślałam, że też go zmyję (i część zmyłam mimowolnie), ale jednak tam trudno było się dostać gąbką, więc tyle, ile zmyłam, to zmyłam, a reszta została ;). Musiałam jednak bardzo uważać, aby nie zmyć ust, ponieważ później trudno byłoby mi je zrekonstruować. Tak więc, na około ust, nosa i po wewnętrznej stronie oczu jeszcze troszkę tej gumy zostało. Tam także bardzo trudno było dojść gąbką. Najłatwiej chyba byłoby gdybym rozkręciła lalkę, ale nie chciałam tego robić. W niektórych miejscach, np. na czole jeszcze delikatnie widać bardziej matowe miejsca, ale po dniu szorowania i jeszcze kilku chwil następnego dnia miałam dość. Palce mi już odpadały... Tak naprawdę, to widać je tylko pod światło ;). Tak Luna prezentuje się po zabiegu.
Tu jeszcze widać delikatne pozostałości po gumie. Jakby ktoś pytał, to tyłu głowy Luny nie poddawałam zabiegowi. Tamta część jest w porządku i się w ogóle nie klei. Jest tak, jak było od nowości.
A tu bardziej ze światłem.
I bez ;).
Tak Luna ma przebarwienie na ciałku, na jej prawej nodze, jednak nie przeszkadza mi to wcale ;). Wiem, że można się pozbyć tego pewną maścią i „kąpielą słoneczną”, ale na razie nie mam potrzeby tego robić ;).
Jestem naprawdę zadowolona z podjęcia decyzji o zmyciu gumy. Choć na początku trochę się obawiałam. Teraz twarz Luny w ogóle się nie klei i spokojnie mogę odgarniać jej włosy z twarzy :D. Czuję wielką ulgę!
A teraz inna rzecz, na którą bardzo czekałam, i która również bardzo mocno mnie uszczęśliwiła. Wczorajsze, (27.07.2018 r.) całkowite zaćmienie Księżyca! Udało mi się zrobić zdjęcia. Szkoda tylko, że nie miałam obiektywu z dłuższą ogniskową, ale mimo to i tak jestem zadowolona ze swoich zdjęć ;). Wstawiam dwa, które uważam za najlepsze ;).
Na tym zdjęciu, pod Księżycem widać Marsa (to ta maleńka kropeczka na dole).
Nie dość, że całkowite zaćmienie Księżyca, dzięki czemu Księżyc przybrał czerwony kolor, to jeszcze Mars widoczny gołym okiem. Takie coś nie zdarza się często ;). Jestem podekscytowana!
Na koniec wstawiam jeszcze zdjęcie, na którym widać jak Luna również podziwia to niesamowite zjawisko ;).
Pozdrawiam i do następnego! :D.
Luna wygląda o wiele lepiej bez różu na policzkach. Dobrze, że udało Ci się pozbyć tego lepiącego czegoś. Czekam na kolejne fotki z tą uroczą panną ...
OdpowiedzUsuńFotki zaćmienia fantastyczne!
Też tak sądzę ;).
UsuńNa pewno się pojawią :D.
Dziękuję bardzo! :D.
Też mnie się lepiej podoba Twoja Luna z taką matową buźka :D
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty wykonałaś :D
Tak zwany Krwawy Księżyc to niesamowite zjawisko a uchwycić w obiektyw i to w towarzystwie :D robi wrażenie :D lał :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję :D.
UsuńO tak, racja! Szczególnie, że to tak rzadko ma miejsce :).
Pozdrawiam wzajemnie :).
Luna wygląda teraz ślicznie, ale najważniejsze, że pozbyłaś się problemu z lepką buźką. Piękne zdjęcia zaćmienia. Nam nie było dane oglądać ponieważ w czasie zaćmienia przyszła burza a potem ciękie ciemne chmury. Buuu!
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Dokładnie! Lepka buzia sprawiała naprawdę duże problemy, ale na szczęście mamy to już za sobą :D.
UsuńSzkoda, że nie udało się z zaćmieniem. Ja się bardzo bałam, że chmury wszystko zasłonią, ale akurat u mnie pogoda dopisała. Dziękuję jeszcze raz :).
Zazdroszczę, że udało Ci się uchwycić zaćmienie. U mnie chmury naszły i tak zwana d.. blada... Ale się starałam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że udało się tę gumę ściągnąć Lunce z buźki, od razu dziewczyna odzyskała świeżość. Jakbyś ją chciała zmatowić to polecam magiczną gąbkę z Rossmana. Takie białe coś do czyszczenia ścian z dziecinnych dzieł sztuki :)
Ja się cieszę, że mi się udało. Czekałam na to :D. Szkoda, że u Ciebie były chmury :(.
UsuńPo ściąganiu tej gumy palce mnie bolały, ale było warto :P. Najgorzej schodziła z czoła. Tam musiałam się namęczyć, ale się udało :P. Widziałam ostatnio magiczną gąbkę chyba w Auchan, ale na razie nie będę Lunie matowiła buźki. Taka mi się podoba ;). Może kiedyś spróbuję :).