Pustostany potrafią być interesujące. Miejsca, które kiedyś pełniły jakąś funkcję, obecnie stoją nieużywane i otwarte. Do wielu pomieszczeń w jakimś normalnie funkcjonującym budynku, zwykły, szary człowiek często nie wejdzie tak o. Natomiast, gdy taki budynek staje się niestrzeżonym pustostanem, można zajrzeć niemal w każdy jego zakamarek, jeżeli oczywiście jest dostęp i stan techniczny na to pozwala.
U mnie w mieście stoi wielki, opuszczony hotel. Budynek wcale stary nie jest. Został wybudowany pod koniec lat 80. XX wieku. Niestety, pech chciał, że po zmianie właściciela obiekt popadł w ruinę. A szkoda.
Ostatnio sporo się o nim naczytałam i zapragnęłam poczuć jego klimat na własnej skórze. Spokojnie, nie byłam sama. Oprócz Harmony, towarzyszył mi również Harry oraz nasz kumpel (co nie zmienia faktu, że to ja ich tam wyciągnęłam xD). ;)
Wypad do hotelu (swego czasu jednego z najdroższych w naszym mieście, a obecnie chyba najtańszego :P), okazał się oczywiście kolejną, świetną okazją do porobienia lalkowych fotek. Harmony jest mała, ale przy tym obiekcie wydaje się być jeszcze mniejsza. Niczym ziarnko piasku. :P
Pustostany często bywają ponure, ale ja uważam, że mają w sobie to coś, co potrafi przyciągnąć. :P No i są niezłym tłem pod zdjęcia naszych małych, plastikowych, czy też żywicznych przyjaciół. :P
Powiedziałam sobie, że jeszcze kiedyś tam przyjdę. Może wtedy zrobię więcej lalkowych fotek o trochę lepszej jakości. :D