wtorek, 31 lipca 2018

Wakacje pod namiotem!

Hejo :).
Harry ostatnio wpadł na pomysł, żeby pojechać pod namiot. Jest jedno takie miejsce, o którym słyszeliśmy już dawno. Postanowiliśmy się wybrać właśnie tam. Całkiem blisko, bo jakieś 15 km od naszego obecnego miejsca zamieszkania. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy ;). Nasz pobyt trwał od popołudnia 29.07.2018 r. do wieczora 30.07.2018 r. Jednak zanim przejdę do opowiadania i pokazywania zdjęć z wyjazdu, chciałabym się z Wami podzielić inną informacją.
Miesiąc temu, dokładnie 3 lipca miałam urodziny. Moja mama zapytała się mnie, co chciałabym dostać. Kilka dni wcześniej mówiłam Harry'emu, że przydałaby mi się nowa torba, większa, ponieważ do starej wszystko, co chciałam mieć przy sobie, mieściło się na styk, przy czym aparat był na dnie, a Luna na samej górze. Takie ułożenie było najwygodniejsze i najbezpieczniejsze, ale nie pozwalało mi na szybkie wyciąganie aparatu. Bardzo mnie to denerwowało. Tak więc powiedziałam mamie, że chciałabym torbę. Umówiłyśmy się na konkretny dzień i pojechałyśmy do galerii. Szukałam takiej torby, która pomieściłaby wszystko, co mieściła poprzednia, a przy tym, żeby miała jeszcze duży zapas miejsca, na inne rzeczy, które akurat musiałabym schować. Jednak oprócz tego, bardzo zależało mi także na osobnej kieszeni/przegródce dla Luny. W końcu znalazłam jedną torbę, która odpowiadała moim wymaganiom, a moja mama znalazła drugą. Obie bardzo mi się spodobały, a tym samym nie mogłam zdecydować się, którą biorę. Skończyło się na tym, że dostałam obie, mimo iż stanowczo mówiłam, że jedna w zupełności mi wystarczy i na pewno na którąś się zdecyduję. Mama stwierdziła, że dobrze jest mieć dwie torby, na przykład na zmianę. Gdyby z jedną się coś stało, zawsze jest druga. Niezręcznie się czułam wychodząc ze sklepu z dwoma torbami, ale mama powiedziała, że mam się uspokoić :P. Partner/chłopak/mężczyzna (jak kto woli) mojej mamy, który był z nami na zakupach powiedział, że w takim razie odda mamie pieniądze za jedną z tych toreb i jedna będzie od mamy, a druga od niego. Bardzo się cieszę, ponieważ teraz mogę wyjmować to, co chcę od razu, bez uprzedniego wyciągania innych rzeczy, mam bardzo dużo miejsca, jest miejsce na aparat, oraz cała kieszeń tylko dla Luny :D.
Tak z zewnątrz wygląda torba, którą postanowiłam nosić teraz (brelok w kształcie gitary dostałam jakiś czas temu od Harry'ego).

A tak w środku, razem z rzeczami.

Tutaj jest kieszeń Luny.





Blajtka w końcu może wygodnie leżeć w torbie. Ma swój własny kąt, a ja nie muszę jej ciągle wyciągać, aby dostać się do innych rzeczy :P. Druga torba leży w szafie. Na razie nie będę jej pokazywać :).
Jeżeli chodzi o torby, to tyle ;). W końcu mogę przejść do relacji z wypadu pod namiot :D.
Dzień przed wyjazdem, Luna postanowiła spakować swoje rzeczy.

Na powyższym zdjęciu słabo widać, co Luna zabrała, więc poniżej wstawiam osobne zdjęcie.







Tak więc, Blajtka jest gotowa do wyjścia, ale niestety musi poczekać do następnego dnia ;).
Wyjechaliśmy po południu. Po przyjeździe, od razu rozstawiliśmy namiot i poszliśmy do baru. Tam zamówiliśmy piwo i coś do zjedzenia ;).
To ja :P.

A tu Luna pozuje na stole. Harry postanowił się powygłupiać :D.



Tak wyglądało nasze miejsce :P. Harry chyba wtedy rozkładał materac :P.


A tak było w środku. Te zdjęcia były już robione następnego dnia.


Graliśmy w ping-ponga. Po cichu się przyznam, że kiedyś trenowałam i raz byłam na zawodach. Na drugie zawody niestety nie pojechałam, bo się rozchorowałam. Harry bardzo dobrze gra w ping-ponga, nawet lepiej ode mnie i tak samo jak ja lubi w to grać, więc jak tylko zobaczyliśmy stół, od razu polecieliśmy wypożyczyć rakietki i piłeczkę :P. Niestety zdjęć nie mam, ale za to mam zdjęcie Harry'ego, które zrobiłam mu podczas naszej gry w bilarda :P.

Później poszliśmy na basen. Tam przesiedzieliśmy, przeleżeliśmy oraz przepływaliśmy resztę dnia.

Wszystkim było naprawdę dobrze, nawet Lunie ;).







Widok na basen ;).




I ostatnie zdjęcia, na których widać, jak Harry skacze do wody :P.
Najpierw na główkę.

A potem na bombę :P.

Było świetnie. Żałuję tylko, że nie zrobiłam Lunie zdjęć w namiocie. Chciałam je zrobić zaraz przed złożeniem namiotu, ale przypomniało mi się o tym już po fakcie. No trudno... Ważne, że w ogóle mam zdjęcia :D. Polecam takie wypady. Niech tylko czas się znajdzie i pogoda dopisze :).
Na koniec zmienię temat i dodam, że dzisiaj (31.07.2018 r.) całkiem przypadkowo trafiłam w sieci na lalki Little Big Eyes. Wyglądają trochę jak połączenie Blythe, Pullip i Shibajuku w jedno. W ogóle mi się one nie podobają. Nie trafiają w mój gust. Oczywiście są takie osoby, które znaczenie poprawiłyby im wygląd. Jednak, jak na razie wcale mi się nie podobają i nie przekonują mnie, ale to tylko moje zdanie :). Może kiedyś się to zmieni, choć do niczego mi to nie jest potrzebne, a już na pewno nie do powiększania ilości lalek. Jedna w zupełności mi wystarcza :).
Pozdrawiam i do następnego :D.

sobota, 28 lipca 2018

Pokochałam Lunę na nowo!

Hejo ;).
Jestem bardzo szczęśliwa! Podjęłam dość ryzykowną decyzję jeżeli chodzi o Lunę. Pamiętacie jak pisałam o problemie z twarzą Luny? Matowa, gumowa powłoczka zaczęła się rozkładać, przez co stała się lepka i wszystko się do niej kleiło. Od paproszków, po włosy Luny. Strasznie mnie to irytowało. W jednym miejscu nawet guma zaczęła schodzić... Czułam bezradność, ponieważ bardzo ciężko pracowało mi się lalką, kiedy do jej twarzy wszystko się przyklejało. To był jakiś koszmar. Oto zdjęcia dla przypomnienia.



Już od dłuższego czasu zastanawiałam się co się stanie, jak ową gumę zetrę. Trochę się bałam, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Najpierw zdrapałam część paznokciem. Zeszło szybko i bez problemu.


Później użyłam szorstkiej strony gąbki do mycia naczyń. Namoczyłam ją i zaczęłam pocierać. Efekt bardzo mnie zadowolił! Gąbka zadziałała chyba trochę jak wodny papier ścierny, ponieważ bardzo delikatnie zmatowiła plastik. Oczywiście nie do końca, ponieważ twarz Luny nadal trochę się błyszczy. Dzięki temu zmyłam też ten „róż” z policzków. Nie przeszkadzał mi on, ale jednak Luna chyba lepiej wygląda bez niego :P.


Udało się jednak zostawić „cień do powiek”. Choć na początku myślałam, że też go zmyję (i część zmyłam mimowolnie), ale jednak tam trudno było się dostać gąbką, więc tyle, ile zmyłam, to zmyłam, a reszta została ;). Musiałam jednak bardzo uważać, aby nie zmyć ust, ponieważ później trudno byłoby mi je zrekonstruować. Tak więc, na około ust, nosa i po wewnętrznej stronie oczu jeszcze troszkę tej gumy zostało. Tam także bardzo trudno było dojść gąbką. Najłatwiej chyba byłoby gdybym rozkręciła lalkę, ale nie chciałam tego robić. W niektórych miejscach, np. na czole jeszcze delikatnie widać bardziej matowe miejsca, ale po dniu szorowania i jeszcze kilku chwil następnego dnia miałam dość. Palce mi już odpadały... Tak naprawdę, to widać je tylko pod światło ;). Tak Luna prezentuje się po zabiegu.


Tu jeszcze widać delikatne pozostałości po gumie. Jakby ktoś pytał, to tyłu głowy Luny nie poddawałam zabiegowi. Tamta część jest w porządku i się w ogóle nie klei. Jest tak, jak było od nowości.


A tu bardziej ze światłem.



I bez ;).


Tak Luna ma przebarwienie na ciałku, na jej prawej nodze, jednak nie przeszkadza mi to wcale ;). Wiem, że można się pozbyć tego pewną maścią i „kąpielą słoneczną”, ale na razie nie mam potrzeby tego robić ;).
Jestem naprawdę zadowolona z podjęcia decyzji o zmyciu gumy. Choć na początku trochę się obawiałam. Teraz twarz Luny w ogóle się nie klei i spokojnie mogę odgarniać jej włosy z twarzy :D. Czuję wielką ulgę!
A teraz inna rzecz, na którą bardzo czekałam, i która również bardzo mocno mnie uszczęśliwiła. Wczorajsze, (27.07.2018 r.) całkowite zaćmienie Księżyca! Udało mi się zrobić zdjęcia. Szkoda tylko, że nie miałam obiektywu z dłuższą ogniskową, ale mimo to i tak jestem zadowolona ze swoich zdjęć ;). Wstawiam dwa, które uważam za najlepsze ;).


Na tym zdjęciu, pod Księżycem widać Marsa (to ta maleńka kropeczka na dole).


Nie dość, że całkowite zaćmienie Księżyca, dzięki czemu Księżyc przybrał czerwony kolor, to jeszcze Mars widoczny gołym okiem. Takie coś nie zdarza się często ;). Jestem podekscytowana!
Na koniec wstawiam jeszcze zdjęcie, na którym widać jak Luna również podziwia to niesamowite zjawisko ;).


Pozdrawiam i do następnego! :D.